Tadeusz Gałgan
Ma osiemdziesiąt trzy lata. Jest absolwentem szkoły średniej. Pracował jako ślusarz, górnik, żołnierz zawodowy. Pochodzi z lubelskiego, wychowywał się w okolicy Kazimierza Dolnego, we Wrocławiu mieszka od 1962 roku, początkowo na Karłowicach, obecnie na Różance. Całe życie ciężko pracował i nie miał czasu na poezję. Teraz na emeryturze stara się to nadrobić. Zdobył wiele nagród i wyróżnień literackich. Jest weteranem Misji Pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych. Napisał wiele wierszy o tematyce wojskowej. Z jego twórczością spotkać się można w antologiach Saloniku Trzech Muz.
Kartka z Karłowic
T. Gałgan
W starym albumie znalazłem zdjęcie
Z pieczątką Foto Irena
Żem się zadumał w kłębie swych myśli
Że tak się świat ciągle zmienia.
To już minęło pewnie z pół wieku
drzewa na pętli zgrubiały
A tych w ogródkach już prawie nie ma
Razem z ogródkiem znikały
A na ich miejscu wyrosły bloki
Foto Irenę wchłonęły
Tory po dawnej wąskotorówce
Czasy minione zwinęły.
Zostały po nich tylko wspomnienia
I wypłowiała kartka w albumie
Kto wtedy przeżył choć jedną wiosnę
Kartkę z Karłowic zrozumie.
Karłowicka Ballada
T. Gałgan
Na Karłowicach przy smukłej wieży
Gdzie lwowski fryzjer strzygł
Możecie wierzyć albo nie wierzyć
Nie strzyże tam już nikt.
Bo nie przychodzi tu żaden Sowiet
By swą fryzurę na glacę strzyc
Możecie wierzyć albo nie wierzyć
ale to nie jest pic.
Dużo od wtedy tu się zmieniło
Nad nami wolności wiatr
Możecie wierzyć albo nie wierzyć
Odszedł niechciany brat.
Marzenia tamte dziś się spełniły
Ale za Lwowem nam tęskno jest
Możecie wierzyć albo nie wierzyć
Za Lwowem tęskno fest.
Nie ma już dzisiaj tego fryzjera
Który się co dzień użalał
Została po nim smutna piosenka
I wspomnień historia cała.
Na Bezpiecznej jest bezpiecznie
W dzień i także w nocy
Tu policji nikt nie spotka
I nie żąda jej pomocy.
Czasem pijak głowę swą
Złoży tuż przy krawężniku
Snu mu przerwać nikt nie może
Więc tak leży na chodniku
Na Bezpiecznej jest bezpiecznie
Wieczorem i o poranku
Czasem zginie jakiś rower
Na autobusowym przystanku
Albo spłonie czyjeś auto
Parkowane gdzie nie trzeba
No i dobrze chytrusowi
Skargę niech wniesie do Nieba
Kiedy przyjdą letnie dzionki
Grillują tu na balkonach
Woń kiełbasek wiatr unosi
A od smrodu można skonać
Na Bezpiecznej jest bajecznie
Na ogół się nic nie dzieje
Zasiedlili środowisko
Wojsko, dziewki i złodzieje
Na ogródkach mają bazy
Biesiadnego kolorytu
Pień rozkoszy sięga szczytów
Człowieczego wprost zachwytu
Tu zostają często zgliszcza
Po altankach co tu stały
Drobny jest tu też incydent
Działań pod skutkiem gorzały
Wódki tutaj nie brakuje
W każdym sklepie dostać można
Lecz nie wszyscy mają forsę
T. Gałgan
I to jest tutaj najgorsze
Na Bezpiecznej to bezpiecznie
Wszyscy żyją sobie
Blisko mają do cmentarza
Więc nie myślą o swym grobie
No a w walce z sąsiadami
To się zdarzyć wszystko może
Gdy podstawą sporu bywa
Kwestia słupków w czyjejś norze
Tak czy tak tu jest morowo
I bezpiecznie płyną dni
Czasem tylko wyskokowo
Ktoś zaburzy nasze sny
Wybuduje tarasowiec
I ze wszystkich sobie kpi
Był tu parking i go nie ma
Gdzie postawić? auto swe
Dla Bezpiecznej to nie problem
Będzie zaraz rady dwie
Znajdzie się Nikodem Dyzma
Na balkony wstawi je
Na Bezpiecznej jest bezpiecznie
Nie ma na co skarżyć się
I tak będzie chyba wiecznie
Dokąd wicher w żagle dmie.
Nagle… w prasie ktoś napisał
Na Bezpiecznej coś jest źle!
Bezpieczną ktoś wmanewrował!
Z górą lodów zderzy się.
Tak to bywa gdy na ślepo
Płynie się gdzie raf jest moc
Wypić piwo potem trzeba
Choćby miało gorzką moc.