Jak Zdzisław K. o mało nie został dziennikarzem obywatelskim

Poproszono nas o napisanie tekstu o dziennikarstwie obywatelskim. Co właściwie oznacza ten termin? Czy jak piszemy na murze, to jesteśmy dziennikarzami obywatelskimi?

Nie jest tak prosto. Dziennikarstwo obywatelskie oddolne, niezawodowe rozkwita dziś dzięki Internetowi. Wszyscy możemy wyrażać opinie, mamy gdzie, koszty przestały być przeszkodą. Najlepiej włączać się w sprawy, które nas dotyczą, czyli lokalne, albo takie, którymi zajmujemy się profesjonalnie, wtedy obywatelskie nie będzie oznaczać amatorskie. Trzeba jednak wiedzieć, jak tego na pewno nie robić i o tym właśnie jest poniższa historyjka.

Z dziennikarstwem obywatelskim może być zasadniczo tak: przedstawiamy jedną z możliwych opcji, a wszelkie podobieństwo występujących bohaterów do rzeczywistości jest przypadkowe. Zdzisław Kiełbasa (lat 42) budzi się rano i myśli: co robić? Czystość i klarowność rozumowania nieco mąci mu fakt, iż studenci wynajmujący mieszkanie powyżej zakończyli swe radosne fetowanie zdanej sesji dopiero po czwartej rano, kiedy po raz trzeci odjechał spod domu wzywany przez naszego bohatera radiowóz. „Tak nie może być. To nadaje się do prasy. Tylko kto czyta dziś prasę? (oczywiście, poza Kurierem Karłowickim – dopisek autorów) Dzisiaj trzeba myśleć szerzej – cyfrowo” – kołatało się po głowie pana Zdzisława. – „Wiem, założę bloga, a do tego jeszcze Facebooka, a jak będę miał jeszcze chwilkę, to dołożę Instagram. Radiowóz trzy kursy pod jeden adres w sześć godzin – to będzie instastory miesiąca! Cała klatka da mi lajki i szery. Szkoda, że nie nagrałem filmiku, to wtedy mógłbym jeszcze założyć kanał na YouTubie. Tak, to dobra myśl. Trzeba zacząć działać dla społeczeństwa” – myślał pan Kiełbasa, myjąc zęby.

Odświeżony i z dużą dozą energii postanowił udać się do najbliższego sklepu po energetyk i słusznych rozmiarów rekwizyt inspiracyjny. Sprzedawczyni w „Poli” była zaskoczona tym, że jeden z jej stałych klientów rano pakuje do koszyka dwie butelki wódki o pojemności 0,7 l każda. – „Postanowiłem zostać dziennikarzem obywatelskim, a wie pani jak oni…”. Pełen entuzjazmu adept dziennikarski rześkim krokiem (energetyk zaczął działać) szedł do domu. Już na klatce usłyszał charakterystyczny hałas młotka skuwającego glazurę. Doszedł na swoje drugie piętro i okazało się, że remont rozpoczął się u pana Janka obok, a jego przybrudzona pyłem głowa wychyliła się zza drzwi. „Sąsiad, pomóż, bo nie idzie!”. Jako człowiek wrażliwy na problemy lokalne, w końcu dziennikarz obywatelski, bo za takiego już się uważał, nasz bohater ochoczo rzucił się w wir prac remontowych. Wieczorem, kiedy pan Jan w podzięce przyszedł do niego z tradycyjną flaszeczką, impreza nieco wymknęła się spod kontroli. Tej nocy radiowóz podjeżdżał pod kamienicę pięć razy…


AGNIESZKA WĘGLIŃSKA – doktor, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej DSW, autorka licznych publikacji dotyczących mediów publicznych w Polsce i na świecie, systemów medialnych, komunikacji politycznej i nowomedialnej.

BOGUSŁAW WĘGLIŃSKI – doktor, adiunkt w Instytucie Bezpieczeństwa i Spraw Międzynarodowych DSW. Zajmuje się tematyką ewolucji terroryzmu, systemami bezpieczeństwa oraz rozwojem rynku lotniczego. Spotter lotniczy.


AUTOR ILUSTRACJI:
RAFAŁ RZEŹNIAK – karłowiczanin, absolwent Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych na wydziale grafiki użytkowej i wzornictwa przemysłowego. Specjalizuje się w komunikacji wizualnej, projektowaniem systemów identyfikacji firm. W wolnej chwili tworzy ilustracje promujące miasto Wrocław. Właściciel studia grafiki i reklamy – Kompas Art Studio we Wrocławiu.